środa, 27 stycznia 2016

Second


Jako umilenie rozdziału włączcie sobie piosenkę ;)

DOES HE KNOW?

***

      Ogromnym plusem luksusowych hoteli było to, że tutaj również pojawiały się znane osobistości i nie było problemu z fanami, którzy często uprzykrzali życie innym, gdyż najzwyczajniej w świecie nie mieli wstępu. Chociaż takie rzeczy oczywiście się zdarzały, nikt nie mógł nic przewidzieć. Pamiętam jak byłam świadkiem takiej sytuacji w The Plaza Hotel w Nowym Jorku, gdzie kilkoro fanów znanego portugalskiego piłkarza przedarło się przez ochronę. Niestety było przez to dużo nieprzyjemności, ale cóż poradzić.
      Payne przywołał windę i po chwili mogliśmy spokojnie wsiąść do niej i skierować się na parter, gdzie znajdowała się restauracja hotelowa.
      - Mógłbym? - spytał Liam wyciągając telefon i wskazując oszkloną szybę windy.
      Popatrzyłam na niego nic nie rozumiejąc. Po chwili zorientowałam się, że ma zamiar zrobić zdjęcie. Ze śmiechem zapytałam w jakim celu.
      - Chcę się pochwalić moją nową przyjaciółką - wyszczerzył się.- Wyglądaj ładnie, bo jak nie będziesz to moje dziewczyny cię zlinczują.
      - Twoje dziewczyny? - zaśmiałam się, ale posłusznie się uśmiechnęłam do lustra i oparłam przedramię na ramieniu szatyna.
      Błysk flesza zepsuł zdjęcie, lecz po chwili zostało zrobione nowe zdjęcie przez aparat. Skromnie mówiąc wyglądamy na nim jak milion dolarów.
      - Tak. Wszystkie moje fanki to moje dziewczyny - wyjaśnił grzebiąc coś w telefonie. Po zapytaniu co robi odparł. - Dodaję zdjęcie na portal społecznościowy. Podoba mi się - pokazał mi wyświetlacz i ujrzałam nas obu na jego profilu na instagramie. Chłopak po lewej stronie zdjęcia uśmiechał się łobuzersko i obejmował mnie w pasie, zaś ja byłam szeroko uśmiechnięta i uwieszona na ramieniu chłopaka, wyglądaliśmy jakby nas łączyło coś więcej niż tylko pomoc w otwarciu zatrzaśniętych drzwi. Po chwili jego telefon zaczął wibrować od powiadomień. Jeszcze nie byłam czegoś takiego świadkiem. Oczywiście równiez posiadałam swoje konto na tym portalu, ale nigdy nie przekroczyły stu polubień na sekundę. Jak wodospad zaczęły przychodzić wiadomości, że ktoś polubił, bądź skomentował zdjęcie. - Moje dziewczyny chyba Cię polubiły, bo piszą że jesteś śliczna - wyszedł z uśmiechem i pociągnął mnie za sobą przez otwierające się jeszcze drzwi windy.
      - Payno! Wszędzie Cię szukałem! Gdzie Ty się podziewasz? Simon dzwonił... - Zza rogu wyszedł  wysoki, szczupły chłopak z długimi kręconymi włosami. Białą koszulę miał rozpiętą na trzy, bądź cztery guziki, dzięki czemu było widać jego umięśnioną klatkę piersiową oraz tatuaże. Zrobił bardzo zdziwioną minę gdy zobaczył mnie razem ze swoim przyjacielem, a gdy zobaczył nasze splecione dłonie myślałam, że mu piękne szmaragdowe oczy wypadną, o ile to możliwe.
      - Harry to Nicole, Nicole to Harry - przedstawił nas sobie.
      - Miło mi poznać - przybysz delikatnie się ukłonił i chwycił moją drobną dłoń przykładając ją sobie do ust. Kto tak jeszcze robi? Tak mnie to zaskoczyło, że wydałam z siebie cichutki chichot. Harry szelmowsko się uśmiechnął i błysnął okiem. - Liam, myślę, że nasz przyjaciel chce się z nami spotkać za kilka godzin.
      - Dajcie mi znać kiedy - powiedział niższy z chłopaków poprawiając ręka włosy. - Teraz idziemy na śniadanie. Do potem - zdążył poklepać Harrego po ramieniu i znów pociągnął mnie za sobą.
      Pomachałam jeszcze do chłopaka z lokami uśmiechając się przyjaźnie, na co ten puścił mi oko i szeroko się uśmiechnął, dzięki czemu zauważyłam urocze dołeczki w policzkach. - Mi również było miło poznać! - Podniosłam głos, gdyż Liam szybko kierował się w stronę restauracji.
      - To był Harry Styles? - piosenkarz potwierdził poprzez kiwnięcie głową. - Na żywo wygląda przystojniej - zaśmiałam się i wskazałam na wolny stolik w rogu pomieszczenia. - Tam możemy usiąść.
      Restauracja nie różniła się wyglądem od innych restauracji. Było w niej wiele stolików z ciemnego drewna przykrytych brązowymi, haftowanymi bieżnikami. Ogromne okna wpuszczały wiele światła, a obrazy na ścianach razem ze zdobionymi kinkietami ocieplały surowość wyglądu pomieszczenia.
      Usiedliśmy przy stoliku i złożyliśmy zamówienie na lekkie śniadanie. Rozmowa szła powoli i spokojnie. Opowiadaliśmy sobie o przeżyciach w nowych miejscach, gdzie komu bardziej się podobało. Udało mi się zwiedzić naprawdę sporo dzięki Joshowi. Dlatego teraz mogłam na luzie opowiadać o moim pobycie w Chinach, Brazylii czy Australii. Przegadywaliśmy się jakie jedzenie jest lepsze oraz gdzie jest najładniej.
      Po półgodzinnej rozmowie usłyszeliśmy jakieś zamieszanie w drzwiach restauracji.
      - Panie Evans! Jak dobrze pana widzieć, myślę, że podróż była przyjemna. Jak wiadomo z Kanady nie ma godzinnego lotu.... - Nie usłyszeliśmy odpowiedzi drugiego osobnika. - O, a to pewnie pańska piękna towarzyszka podróży.
      Odwróciłam głowę w stronę rozmówców, Liam zmieszany również tam odwrócił wzrok. Niski, gruby i wyraźnie dobijający pięćdziesiątki facet właśnie ściskał dłoń Josha, który był o głowę wyższy, a następnie zwrócił się do pięknej wysokiej blondynki w obcisłej, kremowej i wydekoltowanej sukience, wyraźnie się śliniąc na jej widok.
     - Proszę wybaczyć - głos zajął młodszy chwytając rękę kobiety. - To jest Leslie Stewart, córka Richarda Dallasa  - uśmiechnął się i wypiął dumnie pierś. O ironio! Godzinę temu myślałam właśnie o tym, jak poznałam jej ojca. Świetnie...
     - To jest właśnie ten Twój chłopak? - Payne zagadnął niepewnie.
     - Tak, niestety tak. Ale jak widać bawi się lepiej beze mnie.
     - Nie rozumiem. Więc dlaczego z nim jesteś?
     Westchnęłam głęboko i skierowałam wzrok na przeciwko mnie w głębokie brązowe oczy.
     - Ponieważ to jest coś co znam. Jeżdżę z nim od czterech lat. Nie zrozum mnie źle, nie jest najgorszy, jest świetnym przyjacielem, ale nie jest też stworzony do siedzenia przy tylko jednej kobiecie. Bądźmy szczerzy, zaczął opiekować się mną jak byłam jeszcze dzieckiem. Kiedyś uważałam, że tak ma być. Ja jako jego zabawka, a jak się mną znudzi szuka następnej, a potem znów do mnie wraca. Teraz zaczyna mnie to męczyć, ta sytuacja. W końcu chciałabym się ustatkować, nie mówię tu o zakładaniu rodziny, ale o stałym zamieszkaniu, pracy, cokolwiek.
      - Myślę, że Cię rozumiem - chwycił moją dłoń i pochylił się. - Więc co Ty tu jeszcze robisz kobieto? Goń za marzeniami, a nie za facetem! Rób to co sama chcesz, co kochasz, a nie to co inni Ci karzą.
      - Ale jest też jeden ogromny problem - mężczyzna zalecił kontynuować. - Ja najzwyczajniej się tego boję. Co jak sobie nie poradzę? Co jeżeli w ogóle nie jestem do tego gotowa? - mój głos zadrżał.
      Liam potarł zarośniętą brodę palcami i spojrzał kątem oka na wciąż rozmawiającego Josha z mężczyzną.
      - Jeżeli z nim wytrzymałaś to myślę, że ze wszystkim sobie poradzisz - pokiwał głową dumny ze swojego stwierdzenia. Zaśmiałam się serdecznie i mu przytaknęłam. - Co Ty w nim widziałaś? - spytał. - Potrafi coś oprócz flirtowania? Chociaż to chyba też mu nie wychodzi, bo ta kobieta nie jest zadowolona.
      Sama przyjrzałam się kobiecie, widać było niezadowolenie na twarzy, mimo tego, że Evans coś szeptał do niej i wyraźnie flirtował.
      - Gdyby się tak zastanowić, to chyba nie. Jejku, nawet nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek uprawiali dobry seks, ba! Nie pamiętam kiedy ostatnio się na tyle zbliżyliśmy.
      - Co Ty mówisz? - zdziwił się unosząc brwi do góry.
      - Tak to już jest jak za bardzo się przyzwyczajasz do drugiej osoby, że nawet brak seksu wydaje Ci się normalny.
      Payne wstał otrzepując swoje spodnie i wyciągnął dłoń do mnie.
      - Co Ty robisz?
      - Naprawimy to - powiedział  i gdy nie zauważył reakcji z mojej strony sam sięgnął po leżącą dłoń na okrągłym stoliku pomagając mi wstać. Zabrakło mi języka w buzi i nic nie potrafiłam wypowiedzieć. Liam chwycił mnie drugą ręką w talii i przyciągnął do siebie nie zważając na to, że nie byliśmy sami w restauracji. Nurkując nosem w moich włosach szepnął - Co się dziwisz, siedzisz tutaj ze mną, w mojej koszulce, bez biustonosza, wcześniej widziałem więcej niż powinien ktokolwiek widzieć przy pierwszym spotkaniu, a to zaostrza apetyt. Oczywiście możesz się nie zgodzić, chociaż nalegałbym - zamruczał.
      To co się zaczęło dziać w moim podbrzuszu można by porównać do trzeciej Wojny Światowej. W tym momencie przestał się liczyć Josh i cała ta kilkuletnia podróż dookoła świata. Jestem przekonana, że potem mogę tego żałować, lecz mimo to ścisnęłam mocniej dłoń szatyna i pociągnęłam go w stronę wyjścia. Kierując się do drzwi nawet przez ułamek sekundy nie spojrzałam na Evansa tylko szybko kroczyłam na wysokich szpilkach kusząc Payne'a w obcisłych dżinsach. Zdawałam sobie sprawę, że posiadam szczupłą sylwetkę i zaokrąglenia tam gdzie trzeba, a to wraz z pewnością siebie strasznie podniecało płeć przeciwną.
      - Czekaj! - Chłopak się zatrzymał w połowie korytarza i pociągnął z powrotem do swojego ciała, wplótł palce w moje długie, falowane włosy i wpił się w moje usta popychając mnie na ścianę. Nie przejmował się tym, że ludzie często tu chodzili, a tym bardziej tym, że przypadkowa osoba może uwiecznić tą chwilę za pomocą aparatu. Drugą rękę położył na moim biodrze dociskając je do swojego krocza. Byłam uwięziona w uścisku pomiędzy mężczyzną a ścianą. Josh nigdy nie okazywał publicznie uczuć, a to jeszcze bardziej wzmogło moje podniecenie. Jęknęłam cichutko w usta Liama co pozwoliła mu na głębsze penetrowanie moich ust. Sama ochoczo oddawałam pocałunki chwytając za włosy u podstawy karku oraz za umięśnione ramię. Jego język zawładnął moim i razem przepychali się raz mojej buzi, a raz w jego. Gdy się odsunęliśmy od siebie oboje ciężko dyszeliśmy. - Odkąd zobaczyłem Cię w samym ręczniku miałem ochotę to zrobić. Błagam, zrób to ze mną Nic - zatonęłam w jego oczach. Zdołałam tylko kiwnąć lekko głową gdy on mnie pocałował w kącik ust.
      Zgodziłam się po czym skierowaliśmy się z powrotem do apartamentu piosenkarza. Dopóki nie dotarliśmy nie wykonywaliśmy żadnych spontanicznych numerów, takich jak przed restauracją. Liam wyciągnął klucz gdy już byliśmy pod drzwiami apartamentu, obejmując mnie jedną dłonią za biodro, a drugą drżącą ręką starał się wprowadzić zimny metal do zamka. Szło mu opornie, gdyż trzęsąca ręka nie pozwalała na wykonanie tego. Przejęłam klucz i sama z uśmiechem na ustach spróbowałam otworzyć, nie pomagał mi w tym fakt, że dłonie szatyna prowadziły wędrówkę pod jego, teraz już moją koszulką. Jak mówią: do trzech razy sztuka, mi się udało dopiero za czwartym.
      Wtoczyliśmy się do pokoju, po czym Payne trzasnął drzwiami.
      - Mam nadzieję, że to co tamten facet mówił z zatrzaśnięciem drzwi działa - zdążył szepnąć po czym znów staliśmy się plątaniną języków i dłoni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Designed By Blokotek